środa, 12 października 2016

Po co łapać króliczka skoro tak przyjemnie się go goni.



Czasami w życiu każdego człowieka zdarza się tak, że wszystko co sprawiało mu ogromną radość już jej nie sprawia, a spełnione marzenia stają się największym utrapieniem jakie mogliśmy sobie sami zgotować.Dlaczego to robimy, dlaczego spełniamy swoje marzenia, skoro tak pięknie jest marzyć ?

Jestem właśnie na etapie - Boże, dlaczego zgotowałam sobie to piekło-
Przechodziłam już przez to milion razy, może też dlatego nie robi to na mnie tak ogromnego wrażenia, jak kiedyś. Wiem, że z każdej beznadziejnej sytuacji jest wyjście, tylko czas musi trochę namieszać.

W poprzednim poście pisałam o tym jaka to ja nie jestem biedna, że miałam listę rzeczy do zrobienia, które chciałam wykonać przez wakacje itd... Wakacje były dla mnie bardzo ciężkim okresem. Jeszcze cięższym niż, poprzedni rok akademicki, gdzie na tym wygwizdowiu siedziałam zupełnie sama, zapłakana, jedząc ciastka z Biedronki, która w tamtym okresie była moją metropolią robienia zakupów. Oprócz biedronki, (bo tylko one są na każdym rogu każdej ulicy w każdym mieście) zmieniło się wszystko, a mianowicie postanowiłam spełnić te wakacyjne marzenia teraz, w tym roku akademickim. No i udało się... słuchajcie, udało się! Leży obok mnie mały zapchlony śmierdziel za którego oddałabym pewnie swoje marne życie. Moja siła napędowa, mój budzik, pożeracz czasu pieniędzy i serca, ktoś kto zmusza największą bałaganiarę do sprzątania o 3 w nocy, i wychodzenia o 6 rano w japonkach i grubym szaliku, bez makijażu na skwerek, na który patrzymy w smutne samotne wieczory. Nie żałuję. Jestem z siebie dumna. Jak dla mnie to wielki wyczyn, że jestem na tyle silna i na tyle zdeterminowana, że podjęłam się wychowania małego szczeniaka. Gorzej niż z dzieckiem, bo dziecko przynajmniej ma pampersa i nie narobi Ci na środku pokoju w nocy, kiedy słodko śpisz. Te aromaty naprawdę stawiają na równe nogi, więc czy może być coś lepszego dla studenta, niż dosadna pobudka ? Może być ! Czas w którym Twoje małe psie dziecko śpi.

No dobrze, to marzenie i jego spełnienie było całkiem trafne, ale co z resztą ? Słuchałam Łony... i tego jak pięknie rapuje, o najprawdziwszej prawdzie jaką kiedykolwiek słyszałam "Więc zamiast spełniać mnie, naucz się cieszyć moim towarzystwem". Nie posłuchałam. Spełniłam wszystko, co do cna. Co do ostatniej kropli. Do trumny ostatniego gwoździa wbiłam. Stało się, no i co zrobisz? Nic nie zrobisz.No i nic nie robię. Piję piwo, patrząc wstecz i zauważając, że to się nie mogło udać.

W momencie kiedy zaczynam odczuwać, ze mój organizm przechodzi w stan " Uwaga upojenie alkoholowe", zdaje sobie sprawę z tego, że mimo oszukiwania, wszystkich i samej siebie, że jest, było i będzie dobrze, nie jest. Kurwa no nie jest. Człowiek nigdy nie będzie zadowolony, z tego co ma. Zawsze będzie coś/ktoś, co zepsuje nasze wyidealizowane marzenia. Zawsze będzie ktoś kto powie "Dziewczyno, za dużo sobie wyobrażasz". Za dużo sobie wyobrażałam, zbyt wiele planów było wyidealizowanych.

Więc kochani, pamiętajcie, że jeśli wasze marzenia nie są proste, a tyczą się ludzi, zwierząt czy czegokolwiek, co ma uczucia, bądź ich nie ma, a mieć powinien, to zawsze, ale to zawsze istnieje możliwość pokrzyżowania waszych niecnych planów. Dlatego lepiej jest marzyć o skoku na bungee, czy poprawieniu jakości swojej głowy w piciu napojów wyskokowych, niż łudzić się, że ludzie będą zważać na wasze uczucia, a już broń Boże nie marzcie o związku jak z filmu, bo to nie ma racji bytu. Nie wiem skąd ludzie biorą, te łzawe historie. Uważajcie na siebie i swoje marzenia. Dobrze jest marzyć. Kiedy przestajesz marzyć, umierasz. Mogę umierać.

Mam wszystko.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz