sobota, 14 maja 2016

Koło wzajemnej adoracji. Będziemy sobie robić dobrze.

Pewnie wielu z was zastanawia się, po co się tutaj tak uzewnętrzniam. Po co zamieszczam tu te wszystkie wpisy. W internecie pojawia się coraz więcej rzeczy, które nas dobijają, a nie pomagają wychodzić nam z dołka. Ludzie coraz częściej używają internetu tylko po to, by móc kogoś zdołować, wyśmiać i obrazić. Każda uruchomiona strona próbuje przekupić nas pięknymi ciałami modelek i modeli, kusi nas seksem i pięknem, niestety najczęściej całkowicie sztucznym. Każdy chce być lepszy od drugiego, dlatego ludziom ciężko jest być sobą. Nasze kanony piękna zmieniają się wraz z postępem zdjęć na instagramie. Nie wiem, jak wy, ale ja nie chcę takiego świata.
Po kilku dodanych postach ilość wiadomości przychodzących była coraz większa. Największe poruszenie pojawiło się wraz z postem o depresji. Ilość wyświetleń była zaskakująca, a wiadomości jakie do mnie pisaliście szokujące. Poczułam się wtedy jak superbohater, który właśnie uratował wiele osób przed smutkiem. To uczucie było nieziemsko przyjemne i sprawiło, że chcę więcej i więcej.
Jestem niewyobrażalnie wrażliwa. Wyobraźcie sobie najbardziej wrażliwą osobę na świecie i pomyślcie sobie, że ze mną jest jeszcze gorzej. Choć w większości przypadków mam dobrą minę, w serduchu często mam rewolucje.Wy też tak macie, doskonale to rozumiem. Jesteśmy tylko ludźmi, którzy prędzej czy później będą potrzebowali podtarcia dupy przez kogoś innego.
Wiem co to znaczy nie mieć wsparcia, wiem co to znaczy nie potrafić mówić o własnych problemach, wiem co to znaczy obwiniać się za wszystko co dzieje się wokół nas. Pisząc tu te bzdury mam nadzieje, że ktoś się uśmiechnie, że ktoś utożsami się z tym co pisze i będzie wiedział jak postąpić ze swoim utrapieniem, że komuś zwyczajnie zrobi się lepiej.
Mnie nie miał kto potrzymać za rękę, każdy uważał, że dramatyzuje, że wymyślam sobie problemy. Bo jak mała dziewczynka może mieć problemy ? Przecież rodzice  są i  kochają, niczego nie brakuje, a świat stoi przede mną otworem. Jednak to wcale nie było pocieszające. Nie wystarczało mi samo mieć i być. Nie satysfakcjonowały mnie pieniądze, a prezenty liczyły się tylko te od serca. Zawsze wolałam czuć miłość drugiego człowieka, niż dostać pusto podarowany prezent.
Będąc na samym dole, zaczęłam się wspinać na sam szczyt, ciągnąć za sobą rodziców. Pewnie pomyślą " Boże na jaki ona nas szczyt ciągnie ? Chyba nie na szczyt swojego lenistwa !". Wiem, że gdyby nie moja determinacja, wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej.
Z miłości do nich wzięłam życie w swoje ręce. Po bardzo długim i trudnym czasie nadal jestem i nadal wdrapuję się do góry. Jest ciężko, ciągle coś mnie cofa do tyłu, ale nie poddaje się i przebieram kopytkami jeszcze żwawiej.
Chcę wam pomóc, chcę być dla was koleżanką dobra rada. Chcę, żebyście czuli jakbyście znali mnie od zawsze. Chcę byście mieli to oparcie, którego ja potrzebowałam. Bo rodzice, rodzeństwo dziadkowie, czy przyjaciele często nie wiedzą jak pomóc, albo my zwyczajnie wstydzimy się ich o to poprosić. 
Chętnie powspominam tutaj swoje dobre i złe chwile. Ja potrzebuje wygadania się, a wy potrzebujecie wiedzieć, że problemy są różne, ale większość z nas ma dokładnie takie same. Bardzo cieszy mnie to, że jednak lubicie to czytać. Buziaki ! Ja wspieram was, a wy wspieracie mnie !